Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozdział 24.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozdział 24.. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 24.


Przepraszam Was, że ten rozdział jest taki krótki, ale nie chciałam już dłużej przeciągać dodania kolejnego rozdziału. Nie będę Wam obiecywać, kiedy pojawi się kolejny, bo ostatnimi czasy nie mam kompletnie czasu na pisanie nowych rozdziałów. Szkoła zabiera mi cholernie dużo wolnego czasu i wieczorem jedyne na co mam ochotę to zanurzyć się w pościeli i iść spać.
Mam nadzieje, że uda mi się go szybko napisać, ale na pocieszenie powiem, że w następnym pojawi się Zayn :)
Jeśli chodzi o Recovery to postaram się dodać rozdział w tygodniu albo najpóźniej w następny weekend :) 
No i na koniec dziękuje za ponad 50tys. wyświetleń! <3
Miłego czytania x


 'Keep on dreaming, don't stop breathing, fight those demons 
And sell your soul, not your whole self'

                Od zejścia ze schodów poczułam dziwną gulę w gardle i gdy tylko przekroczyłam próg salonu, stanęłam jak wryta kompletnie nie wiedząc co mam robić. To nie tak, że nie chciałam porozmawiać z tym prawnikiem. Wręcz przeciwnie. Chciałam tego cholernie i wiedziałam, że muszę wreszcie to wszystko zakończyć. Mimo to gdzieś z tyłu głowy co chwila pojawiały się wątpliwości. Co on powie na moją historie? Jak zareaguje? Czy w ogóle mi uwierzy? Te pytania co chwila wypełniały moje myśli i zagłuszały zdrowy rozsądek.
Stałam tak bez ruchu z dobre dwie minuty. Wzrok wszystkich przeniósł się na moją osobę, a to sprawiło, że poczułam się jeszcze gorzej. Po chwili poczułam jak Louis obejmuje mnie w tali i mocno przytula do siebie. Oparłam swoją głowę o jego tors i przymknęłam swoje powieki. Zaciągnęłam się zapachem bruneta i próbowałam uspokoić swoje myśli. Jego obecność dodawała mi sił. Złapałam jego dłoń i splątałam nasze palce.
- Kocham cię - szepnął mi cicho do ucha, tak bym tylko ja usłyszała jego słowa. Ucałował czubek mojej głowy i poprowadził do jednego z foteli. Usiadł spokojnie na meblu i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem, wskazując na swoje kolana. Bez zastanowienia usiadłam na nogach chłopaka i odwróciłam się w stronę reszty. Louis objął mnie mocno i bawił się moimi palcami, przypominając o swojej obecności. Spojrzałam pytająco na Mathilde, a ona posłała mi uspokajające spojrzenie i powiedziała coś do swojego znajomego. Mężczyzna nie wydawał się dużo starszy od nas. Jego ciemne włosy zaczesane do tyłu odejmowały mu lat. Kilkudniowy zarost podkreślał jego rysy twarzy, a ciemne oczy co chwila zerkały w moją stronę.
- Witam cię Isabella - zaczął dosyć spokojnie, a barwa jego głosu wydawała się niezwykle przyjazna - Nazywam się Nicolas Wilson.
- Louis - brunet podniósł się delikatnie i podał chłopakowi rękę. Byłam wdzięczna, że odwrócił uwagę Nicolasa choć na chwilę od mojej osoby.
- Wiem, że to dla ciebie Isabello ciężka sytuacja - ponownie zwrócił się do mnie - nikt nie lubi opowiadać o sobie jakiemuś obcemu fagasowi - uśmiechnął się lekko - ale jestem tutaj tylko żeby ci pomóc i aby wykastrować, zabić lub w ostateczności zamknąć tego całego skurwysyna, cytując słowa Mathilde - spojrzał na lokowaną, a ona posłała mu wymowne spojrzenie. Uśmiechnęłam się delikatnie i lekko odetchnęłam.
- Mam takie jedno pytanie - zaczęłam dosyć niepewnie, a Nicolas skupił całą swoją uwagę na mojej osobie - Ile mnie to wszystko będzie kosztować, bo nie wiem czy stać mnie na twoje usługi.
- Nie skupiaj się teraz na kosztach. Pomyśl o swoich zeznaniach i osobach, które powołamy w roli świadków. Jeśli jednak cena nie daje ci spokoju - kontynuował, widząc moją zaniepokojoną minę - to jeśli wygramy sprawę, a o to będę starał się z całych sił, to koszty całej rozprawy, włącznie ze mną, będzie musiał pokryć twój ojczym.
- Czy uważasz, że mam duże szanse to wygrać?
- Szczerze mówiąc to z tych informacji, które udało mi się zdobyć twój ojczym nie ma zbyt wielu znajomych, którzy chcą pofatygować się do sądu, więc szanse są dosyć spore - skończył, a ja kiwnęłam mu głową na znak zrozumienia - Dobrze to może zaczniemy od tego kto zeznawałby na twoją korzyść.
- To chyba oczywiste - wyrwał się Louis - Nasza trójka zrobi to bez zawahania.
- Mogę poprosić też Zayna - powiedziałam i spojrzałam na szatyna - Zgodzi się na pewno.
- To bardzo dobrze. Pojadę też do twojej szkoły i zapytam się czy któryś z nauczycieli byłby skłonny zeznawać.
- Muszę cię rozczarować, ale raczej w to wątpię. Przez tyle lat nie zrobili dosłownie nic w mojej sprawie - nie byłam do końca pewna dlaczego z taką łatwością zaczęłam otwierać się przed prawnikiem, ale na pewno pomocna była obecność chłopaków i Mathilde - Chodziłam do szkoły w brudnych ubraniach z wiecznie burczącym brzuchem. Nie chcieli widzieć tych wszystkich siniaków na mojej skórze, więc czemu teraz mają coś zrobić? - spytałam retorycznie.
- Nie zaszkodzi jak pojadę i się rozejrzę. Czasem niektórych bierze poczucie winy. Może tym razem też ktoś je poczuje i odważy się coś powiedzieć - wyjaśnił mi spokojnie, ale i tak czułam, że jego podróż będzie na marne - No dobrze - poprawił swoją koszulę - Chyba czas byś wtajemniczyła mnie w całą sytuację - powiedział niezbyt pewnie. Nie tylko ja byłam zdenerwowana.
- Dobrze... No to... - zaczęłam się jąkać. Louis objął mnie jeszcze mocnej.
- Spokojnie kochanie. Mamy czas - szeptał mi do ucha - Nie śpiesz się.
Spojrzałam na niego i złożyłam na jego ustach przelotny pocałunek. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Brunet delikatnie masował moje plecy, co działało kojąco na moje nerwy.
- Więc - zaczęłam i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Liam z Tilly siedzieli skupieni, a Nicolas odłożył wszystko i czekał na to powiem. 'Raz się żyje' przeszło mi przez głowę i zaczęłam po raz kolejny...

Louis’ P.O.V.:
                Kiedy Bella opowiadała ze szczegółami całą historię Nicolasowi, ściskało mnie w żołądku i z każdą kolejną minutą miałem coraz większą ochotę wstać, znaleźć tego skurwysyna i zajebać go gołymi rękami. Mimo że słyszałem już te wszystkie rzeczy które jej robił, wciąż nie mieściło mi się w głowie ile ona przeżyła i jak ten cham wpłynął na całe jej życie. 

‘(…) Bił mnie skórzanym paskiem po plecach, a mosiężna sprzączka zostawiała na nich bolesne rany.’

‘(…)Pamiętam, kiedy zamykał mnie na wiele godzin w zimnej i ciemnej łazience. Stałam tam wyprostowana pod ścianą i nie mogłam się ruszyć na milimetr. Pamiętam jak krzyczał.’
‘(…)Bywały dni, że ciągnął mnie za włosy i uderzał moją głową o lustro.
- Zobacz jaka z ciebie kurwa! - krzyczał - Ty wiedźmo! Jesteś najbrzydszą istotą na ziemi! Jesteś suką i zawsze nią będziesz!’

                Z każdym jej kolejnym słowem moje palce ściskały jej dłonie coraz bardziej. Nie mogłem uwierzyć, że musiała tak cierpieć, a on dalej był na wolności…

‘(…) Dotknął moich włosów i lekko je pogłaskał. (…)Szybkim ruchem zdjął kołdrę z mojego ciała. Cała się trzęsłam. Nachylił się nade mną. Czułam każdy jego oddech na swoim ciele. Z całych sił zaciskałam swoje nogi, choć on i tak był silniejszy i ciągle je rozchylał. Zaczynało dochodzić do mnie co on planuje. (…) Dotykał mnie, szturchał, ugniatał. Wsadzał we mnie swoje palce, a ja myślałam, że umieram. W jednej chwili rozerwał moje majtki. Płakałam głośno, a on zasłaniał moje usta swoją wolną ręką. Jego dotyk sprawiał mi ogromny ból. Wiedziałam, że nie powinien tego robić i wiedziałam też, że nikogo to nie obchodziło. Zwłaszcza jego. Chwycił moją dłoń i położył na swoim penisie. Przesuwał ją w górę i w dół. Coraz szybciej i szybciej. W tym samym czasie wpychał mi palce swojej drugiej ręki między nogi. Próbowałam się przesunąć, uciec, cokolwiek, ale był zbyt silny. Jego oddech zaczął lekko przyśpieszać, aż do momentu, gdy pojawiła się ohydna, lepka, biała substancja. Wtedy przerwał. Wytarł swoje ręce w moją koszulkę i zaczął wpychać mi swoją spermę do ust.’

‘(…) Sprowadzał do domu swoich kumpli na różnorakie popijawy, a każdy z nich odwiedzał mój pokój. (…)Molestowali mnie seksualnie, a potem bez żadnych wyrzutów wracali do swoich domów, do rodzin, do żon. Najgorsze było to, że za dnia spotykałam ich na mieście, a oni zagadywali mnie jakby nigdy nic się nie stało. Cały czas pamiętam ich twarze. Każdego z osobna.’

                Gdyby nie fakt, że szatynka siedziała na moich nogach to za pewne rozwaliłbym wszystko w zasięgu wzroku. Jednak wiedziałem, że muszę być przy niej i wspierać ją tylko ja umiem. Choć sam byłem zdenerwowany tą całą rozmową to nie mogłem dać tego po sobie poznać. Wystarczyło, że Bella była kłębkiem nerwów.
Bawiłem się palcami jej dłoni i co jakiś czas muskałem ustami jej rozgrzany kark. Nie byłem do końca pewny czy to jej pomagało, ale na mnie działało kojąco.
                Po jakieś godzinie Bella skończyła mówić, a w salonie zapadła niezręczna cisza. Widziałem na twarzy Nicolasa te same emocje, które widniały na mojej twarzy, gdy po raz pierwszy wszystko usłyszałem. Odwróciłem Belle w swoją stronę i złożyłem na jej ustach pocałunek. Czułem ogromną ulgę i dumę, że udało jej się wszystko powiedzieć. Dziewczyna mocno objęła mój tors i wtuliła się mocno w moje ciało. Widać było, że cała sytuacja jest dla niej ciężka.
- Jesteś wspaniała – szepnąłem jej do ucha i zauważyłem lekki rumieniec, wkradający się na jej policzki.
- Dziękuje, że tu jesteś – powiedziała już spokojnie.
- Zawsze będę – dodałem pewnie i spojrzałem na Nicolasa – No to co teraz? – spytałem, a chłopak przeczesał ręką swoje włosy i próbował zebrać myśli.
- Dziękuje ci Bella – zwrócił się do szatynki, a ona spojrzała na niego – Może zabrzmię nieprofesjonalnie, ale postaram się zniszczyć tego dupka jak tylko będę mógł. Obiecuję ci to – zapewnił dziewczynę, patrząc jej w oczy. Widziałem ulgę na jej twarzy i czułem, że Bella wiąże z nim ogromne nadzieje. Oby się udało. Kurwa musi.

Isabella’s P.O.V.:
                Siedziałam wtulona w ciało Louisa, próbując opanować swoje nerwy. Kreśliłam jakieś kółka na jego torsie i nawet nie zauważyłam, kiedy Nicolas wyszedł z mieszkania. Widziałam, że moja historia wywołała w nim wiele emocji i musiał to sobie wszystko dobrze przeanalizować. Nie zamierzałam go popędzać. Najważniejsze żeby się udało.
- Bella.. – Louis szepnął spokojnie, przerywając moje rozmyślania, a ja spojrzałam pytająco prosto w jego lazurowe tęczówki – Może wrócimy do siebie? – spytał, a ja delikatnie się uśmiechnęłam. Cudownie było słyszeć jak mówi o swoim mieszkaniu jako naszym wspólnym. Nareszcie miałam prawdziwy dom i kogoś kto naprawdę mnie kochał. Brunet także się uśmiechnął, widząc moją minę i czekał aż się odezwę.
- Może po drodze zajedziemy do Zayna? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Możemy go odwiedzić, ale nie jestem pewny czy będzie w domu – powiedział chłopak – Zadzwonię do niego i zapytam – dodał i sięgnął do kieszeni swoich czarnych rurek.
Kiedy chłopak szukał numeru telefonu Mulata, ja wstałam z jego kolan i ruszyłam do kuchni. W pomieszczeniu Mathilde i Liam stali wtuleni przy kuchennym blacie i rozmawiali ze sobą szeptem. Gdy przekroczyłam próg, odsunęli się od siebie i dziewczyna spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Jak się trzymasz? – spytała.
- Okej – posłałam jej uspokajające spojrzenie – Tylko muszę się napić – dodałam i podeszłam do zlewu. Chwyciłam jedną ze szklanek znajdujących się na suszarce i nalałam sobie chłodnej wody z kranu. Upiłam spory łyk napoju, a Liam wyszedł do salonu – Dziękuje ci Tilly – dodałam, odstawiając szklankę na jednej z szafek.
- Nie masz za co, naprawdę – zapewniła mnie lokowana – Mam nadzieje, że wszystko się uda.
- Ja też – powiedziałam spuszczając wzrok na swoje dłonie.
- To co skarbie, jedziemy? – do kuchni wszedł Louis i oparł się o futrynę drzwi – Zayn już na nas czeka.
- To świetnie – powiedziałam z uśmiechem. Przytuliłam Mathilde i Liama na pożegnanie. Louis złapał moją dłoń i ruszyliśmy do samochodu.

Czekam na Wasze opinię, które są dla mnie ogromnie ważne :) xx