Witajcie kochani wracam z siódemką. Dziękuje za wszystkie miłe słowa i mam nadzieje, że podzielicie się ze mną swoimi kolejnymi opiniami :*
Lots of Love <3
_____________________________________________________________________________
Isabella's P.O.V.:
Wzięłam głęboki wdech i szybko podniosłam zdjęcie. Wsadziłam je w tylną kieszeń spodni.
- Zayn? - ponownie usłyszałam ten głos, a po chwili dźwięk zamykanych drzwi.
- Zayna nie ma - powiedziałam dosyć spokojnie, próbując ukryć strach i wyszłam z jego pokoju. Moim oczom ukazał się jeden z kumpli Mulata. Miał czarne włosy postawione na żel i ciemnozielone oczy. Ubrany był w ciemnobrązowe rurki, czarny T-Shirt i jeansową bluzę. Kojarzyłam go z poprzedniego wieczoru. Chyba miał na imię Luke.
- To nawet lepiej - uśmiechnął się zadziornie i przeczesał palcami swoje włosy. Nie do końca wiedziałam o co mu chodzi. Podniosłam swoje porozrzucane rzeczy z podłogi i zaszyłam się w swoim pokoju. Otworzyłam okno i zaczerpnęłam świeżego powietrza. Obecność chłopaka strasznie mnie krępowała. Był cholernie dziwnym typem. Bałam się go nawet bardziej niż Zayna. Po Maliku spodziewałam się już wszystkiego, ale po nim.. No właśnie. Nie wiedziałam co on może zrobić. Szybkim krokiem skierowałam się do kuchni. Nalałam sobie do szklanki zimnej kranówki i oparta o blat wypiłam szybko jej zawartość. Luke usiadł przy stole.
- Nie zaproponujesz mi nic do picia? - spytał.
- Nie - powiedziałam przez zęby, a na jego twarzy ponownie zagościł ten chytry uśmiech.
- Dlaczego?
- Nie będę udawać, że twoje towarzystwo mi odpowiada i nie mam zamiaru ci usługiwać. Chce ci się pić to sobie weź. A tak poza tym to mógłbyś zabrać stąd swój tyłek i wrócić jak Zayn będzie w domu - powiedziałam i ponownie nalałam sobie wody.
- Ale ja nie przyszedłem do Zayna - zagryzł wargę i po chwili znalazł się obok mnie. 'Zbyt blisko'. Przełknęłam głośno ślinę i odsunęłam się od chłopaka. On zabrał szklankę z mojej ręki i wypił jej zawartość. Mój oddech zaczął przyśpieszać. Przymknęłam na chwilę swoje powieki i próbowałam się uspokoić. Kiedy oparł swoje dłonie na blacie, znalazłam się pomiędzy jego rękami. Nie podobało mi się to. Położył jedną swoją dłoń na moim biodrze. Poczułam nieprzyjemny dreszcz i szybko ją z siebie zerwałam.
- Przestań - syknęłam i próbowałam się odsunąć. Niestety Luke szybko złapał moje ręce i mocno przycisnął mnie do siebie. Był obleśny i zaborczy. Chwycił mój podbródek i kciukiem bawił się moją wargą. Ciepło jego ciała sprawiło, że do moich myśli powróciły wszystkie te sytuacje z domu. Czułam się jakby ojczym przysłał swojego kolejnego kumpla. Do moich oczu zaczęły napływać łzy.
- Puść mnie! - krzyknęłam.
- Najpierw się zabawimy - powiedział ciszonym głosem i przerzucił mnie przez swoje ramię - Słyszałem, że jesteś dobra w te klocki - zaśmiał się.
Waliłam pięściami w jego plecy i krzyczałam żeby dał mi święty spokój. Nic do niego nie docierało. Zaniósł mnie do sypialni Zayna i rzucił mnie na jego łóżko. Moje plecy przypomniały o sobie i momentalnie przeszył mnie ostry ból. Zagryzłam swoją wargę i zacisnęłam powieki. Po chwili poczułam ciężar tego skurwysyna na sobie i mimo bólu zaczęłam walczyć z jego dominacją. Waliłam w jego klatę pięściami i klęłam na niego co mi ślina naniosła.
- Zamknij się! - krzyknął na mnie i złapał moje nadgarstki. Nie wiele myśląc splunęłam prosto na jego twarz. Wściekłość emanowała od niego na kilometr. Wytarł z siebie moją ślinę - Ty suko! - syknął przez zaciśnięte usta. Zaczął zdzierać ze mnie spodnie, a ja próbowałam powstrzymać go wiercąc się w każdą możliwą stronę. Kiedy zdjął ze mnie czarny materiał rurek, spojrzał w moje tęczówki. Nie widziałam już Luka. Przed oczami miałam tylko obraz tego skurwysyna...
Zayn's P.O.V:
Podjechałem pod blok i głośno ziewnąłem. Czułem się jak jakiś worek treningowy. Przez tą całą akcje z Louisem byłem cały poobijany. Dobrze, że chociaż szef mocno się nie wkurwił i dał mi święty spokój. Dzięki mojemu zmasakrowanemu wyglądowi wszyscy omijali mnie z daleka, co musiałem uznać za nie mały plus. Wysiadłem z samochodu i rozmasowałem swoją głowę w okolicy skroni. Moje oczy coraz bardziej odmawiały posłuszeństwa. Zapaliłem papierosa i skierowałem się do wejścia. Moją uwagę przykuło czarne audi. 'Luke..' - przeszło mi przez głowę. Zdeptałem w połowie spalonego papierosa i szybkim krokiem wszedłem do klatki. Nie czekając na windę, wbiegłem szybko po schodach. Po kilku minutach byłem na swoim piętrze. Schyliłem się i głośno łapałem powietrze. Do moich uszu dobiegł lekko zagłuszony krzyk Isabelli:
- Puść mnie do cholery!
Wściekły kopnąłem w drzwi i nagle wszystko ucichło. Wziąłem głęboki wdech i rozejrzałem się po mieszkaniu. Widząc pusty salon i pokój Isabelli, skierowałem się do swojej sypialni. Zobaczyłem jak Luke dobiera się do szatynki i mocno zacisnąłem szczękę. Isabella płakała, a na jej policzku dostrzegłem czerwony ślad.
- O cześć Zayn - zaśmiał się mój przyjaciel, szarpiąc się z ubraniem dziewczyny - Postanowiłem ją wypróbować - powiedział zadziornie i puścił oko w moją stronę.
- Że co kurwa?! - nie mogłem uwierzyć w jego słowa. Podszedłem do chłopaka i z całej siły przyjebałem mu w twarz - Jeszcze raz ją tkniesz skurwysynie to cię zabije! - krzyknąłem i pociągnąłem go za koszulę. Rzuciłem nim na ziemię w przedpokoju i usłyszałem cichy jęk z jego ust.
- Stary pojebało cię? - krzyknął.
- Wypierdalaj stąd - powiedziałem przez zaciśnięte zęby i wskazałem na drzwi. Po chwili chłopak wstał i szybkim krokiem wyszedł z mieszkania. Zaczerpnąłem głośno powietrza i spojrzałem na dziewczynę. W tempie błyskawicy ubrała się i pobiegła do swojego pokoju. Kiedy przeszła obok mnie do moich nozdrzy doleciał cudowny zapach jej perfum. Ponownie wszedłem do swojej sypialni i trzasnąłem głośno drzwiami. Otworzyłem szeroko okno i usiadłem na parapecie. Spokojnie zapaliłem papierosa i patrzyłem na odjeżdżający samochód przyjaciela. Wszystkie moje myśli skupiały się na Isabelli. 'Taka piękna..'
Isabella's P.O.V.:
Wbiegłam zapłakana do swojego pokoju i szybkim ruchem zamknęłam za sobą drzwi. Zasłoniłam swoje usta dłonią i już nie powstrzymywałam łez. Opadłam na podłogę, nie mogąc uwierzyć w to co się właśnie stało. 'Czy moje życie już zawsze będzie tak wyglądać?' - biłam się z myślami. Jak to w ogóle możliwe, że przed oczami miałam jego twarz. Ten cholerny, stary skurwiel. Przez chwilę nawet rozważałam powrót do domu i zabicie go. Jeszcze do tego wszystkiego Zayn. Najpierw mnie bije, potem staje w mojej obronie. O co mu chodzi i za kogo on się uważa? Przeczesałam nerwowo swoje włosy. 'Boże co ja robię ze swoim życiem?' Miałam uciec od tego koszmaru, ale to wciąż do mnie powracało.
Wzięłam głęboki wdech i wytarłam swoje łzy. Podniosłam się z podłogi i ruszyłam do łazienki. Zauważyłam, że Zayn chce coś powiedzieć, ale zignorowałam to i zamknęłam się w pomieszczeniu. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Próbowałam zmyć z siebie ten obleśny zapach Luka. Moja skóra pomału robiła się coraz bardziej czerwona, a ja nie zamierzałam przestać. Pocierałam swoje ciało gąbką aż odczuwałam ból. Ustawiłam kran na zimniejszą temperaturę i oparłam się o płytki. Zimna woda spowodowała dreszcze na całym moim ciele. Moje myśli zaczęły się uspokajać. Przemyłam twarz i zakręciłam wodę. Okryłam się ciepłym ręcznikiem i parłam się o umywalkę. Dopiero teraz zauważyłam, że cała podłoga pokryta jest rozbitymi kawałkami lustra. Wzięłam stojącą przy drzwiach szczotkę i zebrałam je w jednej kupce. Związałam swoje włosy i ponownie przemyłam twarz.
- Isabella? - usłyszałam ciche wołanie Mulata zza drzwi.
- Zostaw mnie - powiedziałam, ale on przekręcił jakoś zamek i po chwili był w środku. Zeskanował mnie od góry do dołu i głośno zaczerpnął powietrza.
- Przepraszam cię za tego idiotę - powiedział to tak cicho, że sama nie wiedziałam czy to usłyszałam, czy już zmyśliłam.
- Że co? - nie kryłam swojego zdziwienia - O co ci chodzi, co? Najpierw się do mnie dobierasz i bijesz. Teraz kurwa przepraszasz. Mogę wiedzieć o co ci chodzi? - krzyczałam na niego. On podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstki. Spojrzał prosto w moje oczy. W jego brązowych tęczówkach można było dostrzec przeogromną złość, ale i dziwne pożądanie. Zagryzłam tylko wargę, a on naparł na moje usta. Tym razem nie był taki zaborczy jak ostatnio. Robił to zadziwiająco dobrze. Miękkość jego ust była nie do opisania. Objął mnie w tali i mocniej przysunął do siebie. Przesunął językiem po mojej dolnej wardze. Ledwo się powstrzymałam, ale odsunęłam się od niego. On tylko się uśmiechnął. Przez tą jego pewność siebie, miałam ochotę dać mu z liścia, ale bałam się jego reakcji.
- Możesz dać mi się ubrać? - spytałam.
- Mi tam odpowiada twój strój - zaśmiał się pod nosem i złapał jeden z rogów ręcznika - Ale skoro czujesz się skrępowana to wyjdę - zagryzł wargę, a na moich policzkach pojawił się delikatny rumieniec - Jak będziesz gotowa to przyjdź do salonu. Musimy pogadać - powiedział już poważnie i zamknął drzwi. 'No i weź tu zrozum człowieka!' - przeszło mi przez głowę.