Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozdział 26.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozdział 26.. Pokaż wszystkie posty

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 26.

Witajcie. Wiem, że dawno nic się tutaj nie pojawiło, ale musicie mnie zrozumieć. Miałam teraz nerwowy czas w szkole i zaczęłam kurs na prawko  (co między innymi mnie zainspirowało trochę w tym rozdziale, sami zobaczycie ;p). Jednak nareszcie oceny wystawione, pasek mam wywalczony!! I wreszcie więcej wolnego czasu! :D Żyć nie umierać :P
Mam nadzieje, że u was też nareszcie upragnione wakacje. Oceny takie jak chcieliście, a u studiujących kończą się sesje i to pozytywnie :D Maturzystom życzę samych najlepszych wyników! I powodzenia w rekrutacji na studia!!

Już przestaje przedłużać. Zostawiam Wam rozdział i czekam na Wasze opinię! :*
Trzymajcie się! :**




             Do rozprawy został jeden dzień, a co ja robiłam? Siedziałam za kierownicą samochodu Louisa i uczyłam się jeździć. Nie miałam pojęcia z jakiego powodu Louis poczuł ochotę bycia moim instruktorem, ale wyczuwałam, że chciał odciągnąć choć na chwilę moje myśli od następnego dnia. Byłam mu cholernie za to wdzięczna i nie powiem czerpałam przyjemność z tych lekcji. Widok zestresowanego Louisa z każdym moim kolejnym błędem, był bezcenny i co chwila wybuchałam śmiechem.
             Kiedy na początku chłopak pokazywał mi wszystkie przyciski i ważne elementy samochodu, starałam się skupić całą uwagę na jego słowach lecz jego skupienie i pasja z jaką wszystko mówił, sprawiała, że siedziałam zapatrzona i zagryzałam swoją dolną wargę.
- Bella!? – przerwał na chwilę i skupił swoją uwagę na mnie.
- Hmm? – podniosłam wzrok tak, że spotkaliśmy się spojrzeniami.
- Ty mnie w ogóle słuchasz? – spytał z lekką irytacją w głosie.
- Przepraszam panie instruktorze, ale jest pan tak cholernie seksowny – powiedziałam rozmarzonym głosem i zagryzłam ponownie swoją wagę, a on tylko głośno się zaśmiał.
- Widzę, że jest pani wyjątkowym przypadkiem i będę musiał zastosować inną metodę nauczania niż w przypadku pana Payne – powiedział pełen powagi i wysiadł z samochodu. Podążałam wzrokiem za jego sylwetką, zaciekawiona tym co się wydarzy i po chwili drzwi obok mnie się otworzyły. – Proszę wysiąść panno Ford – wyciągnął dłoń w moim kierunku, a ja chwyciłam ją pewnie i wstałam z fotela. Chłopak uśmiechnął się i usiadł na miejscu kierowcy – Zapraszam – pokazał na swoje kolana i poklepał je, dając znak, gdzie mam usiąść. Zaczęłam się śmiać, ale niewiele myśląc usiadłam na nogach chłopaka. Louis niestety nie przewidział tego, ze usiądę przodem do niego.
- Czy tak proszę pana? – pochyliłam się nad chłopakiem i szepnęłam mu pytanie do ucha.
- Niestety nie, ale tę pomyłkę możemy wykorzystać w inny sposób – objął moje ciało i przysunął mnie blisko do siebie. Po chwili złączył nasze wargi gorącym pocałunku. Robił wszystko bardzo powoli, pozwalając naszej dwójce rozkoszować się cudowną bliskością. Po kilku chwilach temperatura w samochodzie znacznie się podniosła, a nasze oddechy przyśpieszyły. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam w jego cudowne, niebieskie tęczówki. Widziałam w nich iskierki pożądania, ale i coś jeszcze. Widziałam w nich miłość, której tak bardzo potrzebowałam. Nie mogłam być szczęśliwsza, widząc w jego oczach te same uczucia, które czułam. Przejechałam dłonią po jego policzku, czując na skórze lekki  zarost chłopaka.
- Kocham cię – szepnął prosto w moje usta i ponownie mnie pocałował – Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Ja też cię kocham Louis – schowałam swoją twarz w zagłębieniu jego szyi i zaciągnęłam się niezwykle pociągającym zapachem chłopaka. Brunet objął mocno moje plecy i pocałował mnie w czubek głowy.
- To co proszę pani, kończymy na dziś zajęcia? – spytał, a ja odsunęłam się i spojrzałam na jego twarz.
- A dlaczego? Czyżby był pan niedysponowany? – spojrzałam zalotnie na jego wybrzuszenie na spodniach, a samochód wypełnił jego cudowny śmiech.
- Wręcz przeciwnie – zaczął się droczyć. Usiadł wygodniej w fotelu i odsunął go na maksymalną odległość od kierownicy, robiąc nam więcej miejsca. Sprawnym ruchem uniósł mnie i odwrócił w stronę przedniej szyby. Posadził mnie między swoimi nogami i położył nasze dłonie na kierownicy. Przysunął swoją twarz do mojego ucha. – Zatem panno Ford zacznijmy od pedałów. Od lewej strony widzimy sprzęgło, hamulec a na końcu gaz – Przesunął ręką po moim udzie, złapał mnie w kolanie i odsunął moją nogę w lewo. Badał dłońmi całe moje ciało, a ja tylko przymknęłam swoje powieki i oddałam się przyjemności, jaką wywoływał dotyk jego rąk na mojej skórze. – Myślę, że tę część pani zrozumiała – przerwał poprzednią czynność ,na co wydałam z siebie niezadowolone westchnienie. Ponownie złączył nasze dłonie na kierownicy.
- Oczywiście. Teraz już nawet rozumiem dlaczego nie stosował pan tej metody w przypadku Liama – uśmiechnęłam się, a on ponownie się zaśmiał.
- Czuję, że z dzisiejszej lekcji to za dużo pani nie wyniesie – powiedział.
- To zależy od pana – pokazałam mu język – A może zrobimy tak. Ty zajmiesz się pedałami na dole, a ja kierownicą – uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił ten gest.
- Dobra niech ci będzie, ale w taki sposób to ty się jeździć nie nauczysz.
- A po co mi to, jak mam ciebie – wtuliłam się w jego tors a on oparł swoją brodę o moje ramię.
- Ta odpowiedź mnie zadowala. Zdała pani! – powiedział z entuzjazmem i odpalił samochód. Ja tylko zaczęłam się śmiać – Trzymaj kierownicę i staraj się nie nakierowywać nas na jakieś drzewo.
- A może być na przykład jakaś butka telefoniczna albo sklep? I tak trzeba zrobić zakupy, bo już wszystko wyjadłeś – zaczęłam się śmiać, a on do mnie dołączył. Wcisnął pedał gazu, a samochód ruszył powolnym tempem. Trzymałam pewnie kierownicę, ale nie mogłam powstrzymać się i lekko przekręciłam nią w lewo.
- Bella! – chłopak krzyknął od razu i położył swoje ręce na moich. Samochód wypełnił tylko dźwięk mojego śmiechu, a Louis od razu zrozumiał i odetchnął – To nie było śmieszne – mruknął.
- Oj oboje wiemy, że było. Prawie zrobiłeś w gacie przy tej zawrotnej prędkości – poklepałam go po udzie – Nie bój się, nikomu nie powiem – zapewniłam go.
- Całe szczęście – droczył się, ale musnął przelotnie moje wargi – Pani na dziś już podziękujemy – Zaparkował samochód na wolnym miejscu parkingowym i zgasił silnik.
- Łatwizna – prychnęłam i wysiadłam z auta.
- Z takim instruktorem to nie wątpię – pocałował mnie i zamknął auto. Chwycił moją dłoń i oboje ruszyliśmy do mieszkania.

             Kilka godzin później siedzieliśmy we dwójkę na kanapie przed telewizorem, oglądając jakiś stary film. Niestety ani przez chwilę nie potrafiłam skupić się na fabule czy czymkolwiek. Wtuliłam się mocniej w tors chłopaka i przymknęłam moje powieki. Zmęczenie spowodowane całym dniem zaczęło dawać się we znaki. Podniosłam się powoli z kanapy i posłałam lekki uśmiech Louisowi. Skierowałam się do łazienki i oparłam swoje dłonie o zimną umywalkę. Odkręciłam kran i przemyłam swoją twarz przyjemnie chłodną wodą. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze i przejechałam dłonią po swoich włosach. Stres powracał do mnie co chwila i nawet Louis nie był wstanie powstrzymać go w stu procentach. Bałam się. Z każdą minutą coraz bardziej.
- Bells.. – usłyszałam szept bruneta i po chwili chłopak stał za mną. Objął mnie w pasie rękoma i oprał swój podbródek na moim ramieniu. Lekki zarost przyjemnie drapał moją skórę. – Jesteś taka piękna – powiedział niespodziewanie, przerywając ciszę w pomieszczeniu. Jego lazurowe tęczówki obserwowały całą moją sylwetkę, a ja zastanawiałam się nad jego słowami. Stałam tylko w zwykłych, czarnych majtkach i jego koszuli, która ukazywała nieco ciała przez niezapięte górne guziki. Za to Louis.. Był po prostu idealny. Miał na sobie tylko bokserki, dzięki czemu mogłam podziwiać jego wspaniale wyrzeźbione ciało. Niezwykle gładka skóra z lekką opalenizną, która w niektórych miejscach przyozdobiona była tatuażami. Nie wszystkie miały większy sens, ale każdy z nich kochałam równie mocno.
- To ty jesteś piękny – powiedziałam w końcu. On tylko lekko się uśmiechnął i złączył nasze usta w niezwykle czułym i spokojnym pocałunku. Złapał moją dłoń i wyprowadził mnie z pomieszczenia. Położyliśmy się do łóżka i chłopak przykrył nasze ciała kołdrą. Jak co wieczór wtuliłam się w tors Louisa, a on ucałował czubek mojej głowy. Delikatnie muskał palcami skórę moich ramion, a ja powoli zasypiałam, bawiąc się palcami jego drugiej dłoni.

            Następnego dnia obudziły mnie przyjemnie ciepłe promienie słońca, wpadające przez lekko odsłonięte zasłony.  Przetarłam palcami swoje zaspane powieki i usiadłam spokojnie na łóżku. Do moich uszu dochodziły dźwięki wody z pod prysznica, a w swoich nozdrzach czułam zapach świeżego pieczywa. Spojrzałam na poduszki i ujrzałam czekające na tacce śniadanie. Chwyciłam w dłonie kubek z jeszcze ciepłą kawą i zachwycając się cudownym aromatem, upiłam łyk napoju. Spojrzałam na stojący na szafce zegar. Wskazywał prawie ósmą rano, co dawało nam dwie godziny do rozprawy. Odstawiłam w połowie pusty kubek i wstałam z łóżka. Powolnym krokiem skierowałam się do łazienki i chwyciłam za klamkę. Uśmiechnęłam się, kiedy drzwi bez oporu się otworzyły, a ja wkroczyłam do środka. Louis stał w zaparowanym prysznicu i nucił pod nosem jakąś melodię. Po chwili zakręcił wodę i otworzył szklane drzwi, a ja z uśmiechem na twarzy patrzyłam na niego. Zagryzłam swoją wargę i skanowałam każdy najmniejszy skrawek jego ciała. Nie mogąc się powstrzymać, podeszłam do chłopaka, ściągając z siebie jego koszulę i złączyłam nasze wargi. Brunet przytulił mocno moje ciało i podniósł mnie lekko do góry. Korzystając z okazji, objęłam swoimi nogami jego tors naciskając przy tym kran z wodą. Po chwili ciepły strumień oblał moją skórę, a chłopak z zadziornym uśmieszkiem zamknął za nami kabinę i ponownie mnie pocałował. Nałożył sporo żelu na swoje dłonie i powolnymi ruchami zaczął wcierać go w moją skórę. Uwielbiałam dotyk jego ciepłych dłoni na swoim ciele i oddawałam się tej niezwykłej przyjemności. Kiedy chłopak skończył opłukałam się wodą, a on zakręcił wodę. Owinął mnie ręcznikiem i wyszliśmy z kabiny. Podeszłam do umywalki i przetarłam dłonią zaparowane lustro. Wysuszyłam sprawnie swoje włosy i zebrałam je w wygodny kok. Podkreśliłam swoje oczy makijażem i ukryłam lekkie niedoskonałości pudrem. Kiedy skończyłam, opuściłam pomieszczenie i stanęłam przy szafie z ubraniami. Obok mnie stanął Louis i oboje zastanawialiśmy się co założyć. Chwyciłam ulubione rurki chłopaka, T-shirt z logo Nirvany i jego bordową bluzę, którą uwielbiałam. Podałam chłopakowi zestaw, a on tylko pokiwał głową z aprobatą. On zaś wyciągnął dla mnie moje czarne rurki i bluzkę z beżowej, lekko prześwitującej koronki. Puścił mi oczko, a ja chwyciłam od niego ubrania. Sięgnęłam jeszcze po jego jeansową kurtkę z futerkiem i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Uwielbiam cię w niej – kiwnął głową na zgodę, a ja zaczynałam czuć, że ten dzień naprawdę może okazać się dobry.

            Kiedy wreszcie się ubraliśmy i zjedliśmy śniadanie, była 9:30. Usłyszeliśmy klakson pod blokiem i pośpiesznie wyszliśmy z mieszkania Louisa. Na parkingu czekał na nas samochód Liama, a przy nim stała Mathilde. Dziewczyna przytuliła mnie mocno na powitanie i wtedy zrozumiałam, że nie tylko ja się stresuję. Usiadłyśmy obie na tylnych siedzeniach, a Louis zajął fotel obok Liama. Chłopaki przywitali się przyjaźnie, a chwile potem Payne posłał w moją stronę uspokajający uśmiech. Odwzajemniłam ten gest. Byłam ogromnie wdzięczna im za wsparcie. Sama już dawno bym eksplodowała z emocji.  Przymknęłam swoje powieki i zaciągnęłam się przyjemnym zapachem kurtki Louisa. Dzięki temu choć na chwile zapomniałam o wszystkim wokoło.
            Kilkanaście minut później zatrzymaliśmy się na parkingu sądu. Wysiadłam pośpiesznie z auta i spojrzałam wzrokiem na wysoki budynek. Louis mocno złapał moją dłoń i pocałował czubek mojej głowy.
- Spokojnie – usłyszałam jego szept przy uchu i odetchnęłam głęboko. Posłałam mu słaby uśmiech, ale byłam pewna, że zamiast tego przypominał jakiś grymas. Jednak brunet spojrzał na mnie uspokajająco i ruszyliśmy do środka.
            Gdy odnaleźliśmy odpowiednie piętro, zauważyłam rozmawiających Zayna i Nicolasa. Wilson szukał nas wzrokiem i kiedy tylko mu się to udało, przerwał rozmowę i szybko podszedł w naszą stronę.
- Witaj Bella – podał mi rękę i uścisnął delikatnie moją dłoń. Następnie przywitał się z innymi. Spojrzałam niepewnie na Zayna, a Mulat nie mówiąc nic przytulił mnie mocno do swojego torsu, tak jakby chciał zabrać ode mnie cały stres.
- Cześć Zayn – szepnęłam.
- Hej piękna. Będzie dobrze – zapewnił mnie. – Kurtka Louisa? – złapał za kołnierz jeansówki, a w jego tęczówkach widziałam lekkie zrezygnowanie. Kiwnęłam tylko głową. – Wyglądasz w niej o wiele seksowniej – puścił mi oczko, ja odetchnęłam z lekką ulgą. Naszą rozmowę przerwał prawnik, klepiąc mnie delikatnie w plecy.
- Bella mogę zamienić z tobą kilka słów? – zapytał spokojnie, a ja zaczęłam zastanawiać się jak udaje mu się tak opanowywać wszelkie emocje. Ruszyłam za nim i gdy znaleźliśmy się parę metrów od innych, zaczął ponownie – Chciałem się zapytać, czy chcesz zeznawać na sali, czy wolisz to zrobić na osobności z sędzią?
- Ja… - zaczęłam nie pewnie - Muszę podjąć decyzję teraz?
- Nie. Chciałem po prostu uświadomić cię, ze jest taka możliwość. Sędzia zada ci takie pytanie przed samym przesłuchaniem.
- On będzie na sali, prawda? – chciałam upewnić się w swoich przypuszczeniach, ale po wyrazie twarzy prawnika, nie musiałam czekać na odpowiedzieć.
Podeszłam więc do Louisa i pociągnęłam go za rękę. Chłopak skupił na mnie całą swoją uwagę.
- Co Bells? – nie krył zdziwienia.
- Louis.. Obiecaj mi coś, proszę – zaczęłam.
- Dla ciebie wszystko.
- Kiedy tylko cię o to poproszę, to wyprowadzisz mnie stamtąd. Nie będziesz zadawał pytań tylko to zrobisz, dobrze?  - spojrzałam w jego tęczówki.
- Dobrze Bella, ale co się stało?
- On tam będzie – szepnęłam i mocno wtuliłam się w tors chłopaka.
- Nicolas! – donośny głos Louisa rozniósł się po korytarzu – Siadam z wami przy stoliku – powiedział pewnie.
- Ale..
- Ja cię nie pytałem o pozwolenie. Siadam tam i koniec – poczułam uspokajającą dłoń chłopaka na swoich plecach i spojrzałam na prawnika. Nicolas był w szoku, ale widząc pewność Louisa po prostu odpuścił i kontynuował rozmowę z jakimś wysokim facetem, który wydawał mi się cholernie znajomy, ale stał tyłem i nie miałam pewności skąd.
- Spokojnie Bella, będę tam cały czas – ucałował czubek mojej głowy.
            Po chwili spore drzwi się otworzyły i wyszła z nich elegancko ubrana kobieta.
- Rozprawa numer 2166 z powództwa Isabelli Ford - powiedziała formalnie, a mój żołądek momentalnie się skurczył - Zapraszam na salę.