Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozdział 04.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozdział 04.. Pokaż wszystkie posty

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 4.

Cześć wracam z czwartym rozdziałem. Dedykuje go mojej Madame Malik (ty wiesz dlaczego :*)
Rozdział jest wcześniej niż planowałam, ale mam nadzieje, że nie sprawi wam to kłopotu. Miłego czytania. Liczę, że podzielicie się ze mną swoją opinią :*
_______________________________________________________________________________

          Obudziłam się wyspana i w pełni wypoczęta. Musiałam przyznać, że łóżko było cholernie wygodne. Rozciągnęłam się i ruszyłam swój tyłek z pościeli. Podeszłam do okna i otworzyłam je szeroko. Przewietrzyłam pomieszczenie po nocy i pościeliłam łóżko. Udałam się do łazienki. Nalałam sobie wody do wanny i waniliowego płynu do kąpieli. Jego zapach rozniósł się po całym pomieszczeniu. Zdjęłam z siebie piżamę i zanurzyłam swoje ciało w ciepłej wodzie. Rozłożyłam się wygodnie i zamknęłam swoje powieki. Było cudownie. Wszystkie moje mięśnie wyraźnie się zregenerowały. Kiedy umyłam się cała, wyszłam z wanny i owinęłam się ogromnym ręcznikiem. Do moich nozdrzy doleciała przyjemna woń perfum Zayna. Zaciągnęłam się rozkosznym aromatem. Cały materiał był przesiąknięty tym zapachem. Wytarłam swoje ciało dokładnie i sięgnęłam po leżącą na szafce szczotkę. Rozczesałam spokojnie swoje długie, czarne włosy i zaplątałam je w luźnego warkocza. Gdy skończyłam, zorientowałam się, że nie wzięłam żadnych ubrań. Wyszłam z łazienki owinięta tylko w ręcznik. Chciałam po cichu przedostać się do pokoju, ale na drodze stanął mi Zayn.
– Dzień dobry – uśmiechnął się i oparł o framugę drzwi, prowadzących do ‘mojego’ pokoju. Miał na sobie tylko białe bokserki  – Jak się spało?
– Cudownie, możesz mnie puścić – oparłam swoją rękę o jego gołą klatkę piersiową.
– Mógłbym, ale czy chce – zaczął się droczyć.
– Chuj ci w dupę – syknęłam pod nosem i ruszyłam pewnie do jego pokoju. Wyjęłam z szafy czarną koszulkę i czyste bokserki z szuflady. Zsunęłam ręcznik ze swojego ciała i ubrałam to co miałam w ręku. Z uśmiechem opuściłam pomieszczenie i stanęłam naprzeciwko Zayna.
– Ładnie ci w tym – zagryzł swoją wargę i ruszył do kuchni.
– Ma się ten styl – dodałam, a on tylko cicho się zaśmiał. Poszłam za nim i oparłam się o blat szafek – Co chcesz na śniadanie?
– Właściwie to już jadłem – powiedział i upił łyk kawy. Zajrzałam do szafki i wyjęłam czysty kubek. Nalałam sobie świeżej kawy z ekspresu. Napiłam się ciepłego napoju i zajrzałam do lodówki. Wyjęłam z niej mleko, a z półki zdjęłam pojemnik płatków. Przygotowałam sobie porcje i usiadłam obok Mulata. Nabrałam trochę na łyżkę i wsadziłam do buzi. Zaczęłam powoli przeżuwać jedzenie. Chłopak zaśmiał się cicho.
– O co ci chodzi? – spytałam z pełną buzią.
– Fajnie mlaszczesz – pokazał mi język, a ja ignorując jego komentarze kontynuowałam jedzenie. Gdy Zayn skończył pić kawę, wstał z krzesła i wstawił kubek do zlewu. Spojrzał na mnie i skierował się do pokoju. Po chwili wrócił i kończył zakładanie spodni – Ja teraz będę leciał do roboty. Klucze jak coś masz w drzwiach, a jak wrócę to zabieram cię na klubu – powiedział.
– A niby po co? – zdziwiłam się.
– Czas żebyś poznała to miasto nocą –  uśmiechnął się i zarzucił na swój umięśniony tors granatową koszulkę – Czuj się jak u siebie, tylko mi domu nie rozwal – puścił oko w moją stronę i wyszedł.
Skończyłam spokojnie śniadanie i pozmywałam wszystkie naczynia. Postanowiłam się nie przebierać, bo ciuchy Zayna okazały się wygodne. Postanowiłam zrobić obiad. Ugotowałam wcześniej kupiony makaron i zrobiłam nawet smaczny pomidorowy sos. Dorzuciłam do niego usmażone mięso mielone. Zjadłam porcję i posprzątałam kuchnię. Rozejrzałam się po całym domu i pewnym krokiem ruszyłam do świata Mulata. Musiałam się czegoś o nim dowiedzieć. Czegokolwiek. Na środku pomieszczenia znajdowało się wielkie dwuosobowe łóżko. Obok mebla stała mała szafka nocna. Podeszłam do niej i zajrzałam do szuflady. Niestety nic prócz tabletek nasennych w niej nie znalazłam. Nie rezygnując, otworzyłam wielką szafę. Jego ubrania były w ciemnych odcieniach. Na dolnej półce stało kilkanaście par butów. Ponownie nie zauważyłam nic niezwykłego. Moim ostatnią nadzieją było niewielkie biurko w rogu. Usiadłam na wygodnym fotelu i włączyłam laptopa chłopaka. Gdy komputer się włączał, sprawdziłam szafki. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie wiedziałam sama czego mam szukać. Nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi, prócz małej wizytówki. Na białym kartoniku znajdował się niewielki czarny napis: ‘Zayn Malik’ Odwróciłam na drugą stronę, a tam był tylko numer telefonu. Poznałam chociaż jego nazwisko. Zwróciłam swój wzrok na monitor. Na szczęście Mulat nie miał hasła. Otworzyłam przeglądarkę i wpisałam jego dane w Google. Oprócz jakiś dziwnych profili na Facebook’u nie znalazłam niczego szczególnego.
           Nagle do moich uszu doleciał głośny huk. Zayn trzasnął drzwiami, a ja szybkim krokiem wkroczyłam do kuchni.
– Gdzie byłaś? – spytał gniewnym głosem.
– W toalecie – skłamałam – A ciebie co osa w dupę ugryzła? – chciałam zmienić temat.
– Nieważne – warknął.
– Aha – podsumowałam – Masz obiad i może trochę grzeczniej – rzuciłam mu talerz pod nos. On nic nie odpowiedział i zabrał się do jedzenia. Bez słowa poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach, szukając czegoś ciekawego. W pewnym momencie obok mnie usiadł Mulat.
– Dzięki – szepnął.
– Możesz powtórzyć – uśmiechnęłam się.
– Taa.. – przewrócił oczami – Zbieraj się. Zaraz wychodzimy.

– To serio konieczne? Nie mam ochoty nigdzie wychodzić.
– Nie wymigasz się – poklepał mnie w udo.
– Świetnie – szepnęłam i podniosłam tyłek z kanapy. Znalazłam odpowiednie ciuchy w szafie i zaszyłam się w łazience. Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Założyłam na siebie czarne rurki i beżową tunikę z koronki. Włosy związałam w wysokiego, luźnego koka. Podkreśliłam swoje oczy czarną kredką i pomalowałam rzęsy. Gotowa opuściłam pomieszczenie. Zayn czekał już gotowy w przedpokoju. Miał na sobie jeansowe rurki i biała bokserkę. Na całość zarzucił czerwoną koszulę w kratę. Kiedy wyszłam spojrzał się na mnie i zagryzł swoją wargę. Zignorowałam go i na chwilę weszłam do swojego pokoju. Założyłam na stopy kremowe szpilki i wzięłam do ręki szanelkę w podobnym kolorze. Spakowałam do niej potrzebne drobiazgi i wróciłam do przedpokoju. Mulat stał oparty o ścianę i czekał. Zbadał mnie całą wzrokiem i kiedy dotarł do twarzy tylko się uśmiechnął. Ja zagryzłam wargę i otworzyłam sobie drzwi. Oboje opuściliśmy mieszkanie i wyszliśmy przed blok. Wyjęłam z torebki paczkę fajek i zapaliłam jednego papierosa. Chłopak zrobił to samo. Nie był zbytnio rozmowny, ale mi to nie przeszkadzało. Kiedy skończyliśmy palić, Mulat otworzył mi drzwi i wsiadłam do samochodu.
           Klub znajdował się niedaleko jego domu. Głośna muzyka docierała do moich uszu już w samochodzie. Nie lubiłam takich miejsc. Zawsze kojarzyły mi się z pijaństwem i bójkami. Zrobiłam krzywą minę i spojrzałam na Zayna.
– No co? – zdziwił się.
– Nic – mruknęłam i złapałam za klamkę. On tylko wysiadł i po chwili uchylił moje drzwi. Poprawiłam swoją bluzkę i ruszyłam do kolejki przed wejściem. Mulat złapał mnie za rękę i nie czekając w kolejce, podszedł do ochroniarza. Widocznie się znali, bo łysy olbrzym od razu nas wpuścił. Zapach alkoholu wymieszany z potem wypełnił moje nozdrza od samych drzwi.
– Chodź przedstawię cię – pociągnął mnie w stronę jakiegoś stolika. Przy okrągłym blacie siedziały dwie blondynki i dwóch dosyć umięśnionych chłopaków  – Cześć wam – przywitał się – Poznajcie Isabelle. To Jasmine, Denise, Jake i Luke – podałam każdemu rękę, ale Luke chwilę przedłużył nasz gest.
– Nareszcie mogę cię poznać. Wiele o tobie słyszałem – puścił oko do Zayna.
– Taa.. A ja o tobie nic – uśmiechnęłam się sztucznie – Idę po coś do picia – dodałam i oddaliłam się od stolika. Idąc do baru, czułam na sobie czyjś wzrok. Spojrzałam na Mulata, ale on był zajęty rozmową ze znajomymi. Usiadłam na wysokim krześle i zamówiłam mocnego drinka. Nie czekałam długo na zamówienie i gdy tylko dostałam szklankę wypiłam jej całą zawartość. Powtórzyłam tę czynność jeszcze ze dwa razy i obróciłam się na siedzeniu w stronę sali. Oparłam swoje ciało o bar i wpatrywałam się w tłum. Prócz pijanych i tańczących ludzi nic innego nie widziałam. Kiedy spojrzałam w róg sali, dostrzegłam samotnie siedzącego bruneta. Miał na sobie białą bokserkę i bordową bluzę. Chłopak uśmiechnął się lekko i patrzył prosto na mnie. Musiałam przyznać, że jego oczy były hipnotyzujące. Po chwili dosiadł się do niego drugi brunet w jeansowej koszuli i założonej na głowie tył na przód bejsbolówce. Powitali się przyjaźnie i zamówili alkohol. Gdy kelnerka przyniosła im butelkę wódki i dwa kieliszki, jeden z nich nalał po szocie. Chłopak który wcześniej się na mnie patrzył, znów spojrzał w moim kierunku. Uniósł swój kieliszek w moją stronę i wypił do dna. Miałam nadzieje, że nie zauważył, że moje policzki objął niespodziewany rumieniec.


Louis’ P.O.V: 
          Przyjaciel nalał nam po kieliszku wódki i zaczął opowiadać jakąś historię. Jednak wszystkie jego słowa wchodziły mi przez jedno ucho, a uciekały drugim. Całą moją uwagę przykuła dosyć szczupła szatynka. Miała zupełnie inny strój niż większość tutejszych lasek. Zamiast skąpej miniówki odsłaniającej pół tyłka, na swoich długich nogach miała czarne rurki. Patrzyła w moją stronę swoimi wielkimi, ciemnymi oczami. Niewiele myśląc uniosłem swój kieliszek i wypiłem jej zdrowie. Dostrzegłem rumieniec na jej policzkach. Próbowała to ukryć i lekko odchyliła głowę. Uśmiechnąłem się pod nosem. Po chwili jednak zniknął z mojej twarzy. Podszedł do niej ten skurwiel Zayn i zaczął pieprzyć jakieś farmazony. Ona najwyraźniej bardziej była zainteresowana swoją szklanką. Krzyknęła coś do niego i wymknęła się na zewnątrz. Mulat poszedł za nią, a właściwie to się toczył. Widać było, że już się nieźle spił. Jak zawsze.
– Louis kurwa słyszysz mnie? – krzyknął Liam.
– No co?
spojrzałem na twarz przyjaciela – Sorry, zamyśliłem się.
– Taa... Znów patrzysz na Zayna. Daj już spokój, było minęło – klepnął mnie po ramieniu, chcąc mnie uspokoić.
– Ja mu kurwa nie daruje! Skurwiel zapłaci za to co zrobił! – krzyknąłem i wstałem z miejsca.
– To nie przywróci jej życia!
– Może i nie, ale utrudni jego! – dodałem i opuściłem klub. Oparłem się o jedną z bocznych ścian i zapaliłem papierosa. Zaciągnąłem się nikotynowym dymem i zacząłem szukać wzrokiem tego popierdoleńca i jego nowej zdobyczy. Gdy wreszcie ujrzałem jej długie nogi, uśmiechnąłem się tylko pod nosem. Stała oparta o ścianę i paliła szluga. Zayn nachylił się nad nią i ręką opierał się o budynek. Miałem ochotę podejść do niego i go uderzyć, ale coś mnie hamowało. Ponownie wsadziłem papierosa do ust i wsłuchałem się w ich rozmowę.
 
– Zayn zostaw mnie! Najebałeś się w trzy dupy i nie mam zamiaru z tobą rozmawiać! – krzyknęła.
– Za chwilę zmienisz zdanie! – powiedział przez zęby i naparł na jej wargi. Ona odepchnęła go mocno i jebnęła prosto w twarz.
– Już ją lubię – szepnąłem pod nosem. 
– Do reszty cię pojebało?! – krzyknęła. 
– Pożałujesz dziwko! – syknął wyraźnie wkurwiony. Podszedł do niej i przywarł ją do ściany. Widać było, że nie spodziewała się po nim takiego zachowania. Musiała go mało znać. U niego to była codzienność. Już miałem się ruszyć i mu wjebać, ale zatrzymał mnie Liam.
– Louis w co ty się znowu pakujesz? – spytał i złapał mnie za ramię, uniemożliwiając mi ruch – Chodź do mnie co? Dzwoniła Mathilde. Wrócimy do domu i porządnie zlejemy się w trupa – uśmiechnął się do mnie. 
– Stary wiesz jak to będzie wyglądało. Mathilde to twoja dziewczyna, a ja będę siedział z wami jak jakiś debil. Idź do niej i bawcie się dobrze – puściłem mu oko – Ucałuj ją ode mnie. 
– Dobra jak chcesz, ale nie odwal nic. Nie mam ochoty znów rano przeczytać w gazecie, że Tomlinson po raz kolejny został zatrzymany – chwycił moją dłoń i pożegnaliśmy się przyjaźnie. 
– Luźno stary – zaśmiałem się cicho i poklepałem go po plecach. Kiedy straciłem przyjaciela z oczu, ponownie spojrzałem na szatynkę. Dalej szarpała się z Mulatem. Musiałem przyznać, że była niezła, bo jej delikatna twarz jeszcze nie ucierpiała. Nie mogłem już patrzeć jak ten prostak się do niej dobiera. Przemoc była dla mnie codziennością, ale nie na dziewczynie. Każdy kto bije kobietę jest dla mnie śmieciem. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem pewnym krokiem w ich stronę.