Cześć. Wracam z trzecim rozdziałem. Mam nadzieje, że się nie zawiedziecie i zostawicie komentarz :*
_________________________________________________________________________________
Obudziłam się z powodu wpadających do pokoju promieni porannego słońca. Zasłoniłam dłonią swoje zaspane oczy i przekręciłam się na drugą stronę. Niestety źle oceniłam wielkość łóżka i spadłam na ziemię, a dokładniej na ciało Zayna.
- Co jest kurwa?! – krzyknął wkurzony i objął moje ciało.
- Możesz mnie puścić – syknęłam.
On otworzył swoje oczy i spojrzał w moje tęczówki.
- Isabella? – zdziwił się.
- A kogo się spodziewałeś? Spadłam z łóżka. Mógłbyś mnie puścić z łaski swojej – zaczęłam się szarpać, ale on tylko mocniej mnie ścisnął.
- Ja tam lubię jak dziewczyna jest na górze – uśmiechnął się zadziornie.
- Tobie to tylko jedno w głowie – przewróciłam swoimi oczami – Ale muszę przyznać, że jesteś całkiem wygodny – zaczęłam się droczyć.
On tylko się uśmiechnął i pomógł mi wstać.
- Zabieram cię do siebie – stwierdził, zakładając na siebie wczorajsze ubrania.
- Że co kurwa? – nie kryłam swojego zdziwienia.
- To co słyszałaś.
- Nie Zayn, dam sobie radę. Wystarczy, że mnie podwiozłeś do Londynu i zapłaciłeś za pokój. Co prawda dalej nie wiem po chuja tu ze mną zostałeś, ale lepiej będzie jak nasze drogi się rozejdą – zaczęłam szukać swoich fajek. Wyjęłam jedną z paczki i wyszłam na balkon. Chłopak podążył za mną. Stanął naprzeciwko mnie i zapalił mojego papierosa. Po chwili to samo zrobił ze swoim.
- Nawet mnie nie wkurwiaj. Powiedziałem, że zabieram cię do siebie to to zrobię.
- Ale ja… - zaczęłam się bronić.
- Nie pierdol mi tutaj, że dasz sobie radę sama i jesteś taka odważna. Ja tego nie kupię. W Londynie na pewno nie poradzisz sobie sama. Trafisz do jakiegoś burdelu i bóg jeden wie co się z tobą stanie – zaciągnął się nikotynowym dymem, a ja zaczęłam analizować jego słowa. Wkurwiało mnie to, że miał racje. Nie chciałam mu tego przyznać, więc milczałam i patrzyłam na jego twarz – Co zabrakło argumentów? – spojrzał w moje oczy, a ja wsadziłam tylko papieros do ust – To dobrze, bo nie chcę się z tobą kłócić. Bądź gotowa za godzinę w recepcji, a ja muszę coś jeszcze załatwić – rzucił swojego peta zza barierkę i przysunął swoją twarz do mojej – A co do naszych dróg, to one się jeszcze na dobre nie zeszyły kochana, więc niech się nie rozchodzą tak szybko – szepnął. Czułam jego ciepły oddech na mojej skórze. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. On odsunął się i przygryzł swoją wargę. Obrócił się na pięcie i wszedł do środka zostawiając mnie samą. Zarzucił na siebie kurtkę i opuścił pokój. Gdy kończyłam palić usłyszałam jego głos z dołu. Miał zupełnie inny ton, niż przed chwilą.
- Czego?... Za jakąś godzinę… Może, zobaczę… Nie, nie jestem sam… Chuj cię to obchodzi – skończył rozmowę przez telefon i wsiadł do swojego czarnego samochodu. Odjechał w szybkim tempie i zniknął z mojego pola widzenia. Wróciłam zdezorientowana do środka. Przygotowałam sobie świeże ubrania i zaszyłam się w łazience. Kiedy zakończyłam podstawowe czynności, posprzątałam po nas z grubsza. Wzięłam do ręki torbę i opuściłam pokój. Gdy zeszłam na dół, w recepcji czekał już Zayn. Chłopak rozmawiał z recepcjonistką. Podeszłam do nich i położyłam klucze na blacie. Właściwie to je rzuciłam. Dwie pary oczu spojrzały na mnie w jednym czasie.
- O Isabella. Właśnie miałem po ciebie iść – uśmiechnął się lekko.
- Taa, właśnie widzę – mruknęłam tylko i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Oj daj spokój. Co zazdrosna? – złapał moją dłoń – Chyba lubisz być w centrum uwagi mężczyzn, co?
- Nie – wyrwałam moją rękę z jego uścisku – Ja nienawidzę mężczyzn – powiedziałam pewnie i opuściłam motel.
- Jesteś lesbijką? – spytał wychodząc.
- Że co? Pojebało cię – zatrzymałam się i spojrzałam na niego wściekła.
- No co? – uniósł dłonie w obronnym geście – Wolałem się upewnić.
- Nie ważne – dodałam bez emocji i ruszyłam w stronę jego samochodu.
Mulat podążał za mną i czułam jego przenikający wzrok na swoim ciele.
- Możesz przestać patrzeć się na mój tyłek? – rzuciłam w jego stronę.
- Nie – zaprzeczył wyraźnie rozbawiony i otworzył mi drzwi swojego auta.
Zajęłam miejsce pasażera, a on zamknął mnie w środku. Czemu ja to robię? - powiedziałam sama do siebie. Zapakował mój bagaż do bagażnika i minutę później siedział już na fotelu kierowcy. Przeniósł swój wzrok na mnie i odpalił pojazd.
- Zayn, czemu to robisz? – spytałam.
- Ale, że co? – droczył się.
- No wszystko. Czemu mi pomagasz? – nie dałam za wygraną.
- Boże Isabella, nie możesz zrozumieć, że ktoś chce ci pomóc – spojrzał w moje oczy.
- W tym świecie nie ma nic za darmo – powiedziałam bez emocji, a on tylko głośno zaczerpnął powietrza.
- Coś w tym jest – zaczął się zastanawiać – Ja po prostu wiem jak w Londynie jest ciężko na początku.
- Nie wiem czemu, ale ciężko mi w to uwierzyć.
- O co ci kurwa znów chodzi?
- Nie znam cię. Nic o tobie nie wiem i mam ci tak bezpodstawnie zaufać i z tobą zamieszkać! - krzyczałam.
- Ja pierdole - zatrzymał samochód - Jakaś ty uparta!
- Mogę wysiąść jak chcesz - dodałam.
- Co chcesz wiedzieć? - spytał, co totalnie zbiło mnie z tropu.
- Czemu zostałeś ze mną w motelu? Czym się zajmujesz? Z kim gadałeś przez telefon? - zaczęłam wymieniać.
On wziął głęboki wdech.
- Zostałem, bo uznałem, że przyda ci się pomoc - już chciałam mu przerwać, ale mnie powstrzymał - Daj mi kurwa skończyć. Moja praca nie powinna cię interesować, a ten koleś z którym rozmawiałem to mój kumpel.
- Jak ty chcesz mi pomóc? – spuściłam wzrok.
- Oj przestań pieprzyć. Znajdziemy ci pracę i wtedy się pomyśli – stwierdził.
- Nad czym ty chcesz do chuja myśleć. Znajdę pracę i się od ciebie wyprowadzam - krzyknęłam oburzona.
- Jeszcze zobaczymy - dodał i skupił się na drodze. Doszło do mnie, że nie chce już o tym rozmawiać. Nie mogłam uwierzyć w jego arogancję. Miałam ochotę walnąć go w tą niewyparzoną, ładną buźkę, ale zacisnęłam tylko swoje dłonie w pięści. Spojrzałam przez okno i zaczęłam się nad wszystkim zastanawiać. Co miał na myśli mówiąc ‘znajdziemy’? Chodziło mu o mnie i o siebie, czy jeszcze kogoś? Ale też o jaką pracę mu chodziło? I o czym on chciał myśleć? Tyle pytań, a żadnej odpowiedzi. Wiedziałam, że pytanie go nic nie da. Był zbyt uparty i zawsze chciał postawić na swoim. Zostałam sama ze swoimi wątpliwościami.
- Możesz mnie puścić – syknęłam.
On otworzył swoje oczy i spojrzał w moje tęczówki.
- Isabella? – zdziwił się.
- A kogo się spodziewałeś? Spadłam z łóżka. Mógłbyś mnie puścić z łaski swojej – zaczęłam się szarpać, ale on tylko mocniej mnie ścisnął.
- Ja tam lubię jak dziewczyna jest na górze – uśmiechnął się zadziornie.
- Tobie to tylko jedno w głowie – przewróciłam swoimi oczami – Ale muszę przyznać, że jesteś całkiem wygodny – zaczęłam się droczyć.
On tylko się uśmiechnął i pomógł mi wstać.
- Zabieram cię do siebie – stwierdził, zakładając na siebie wczorajsze ubrania.
- Że co kurwa? – nie kryłam swojego zdziwienia.
- To co słyszałaś.
- Nie Zayn, dam sobie radę. Wystarczy, że mnie podwiozłeś do Londynu i zapłaciłeś za pokój. Co prawda dalej nie wiem po chuja tu ze mną zostałeś, ale lepiej będzie jak nasze drogi się rozejdą – zaczęłam szukać swoich fajek. Wyjęłam jedną z paczki i wyszłam na balkon. Chłopak podążył za mną. Stanął naprzeciwko mnie i zapalił mojego papierosa. Po chwili to samo zrobił ze swoim.
- Nawet mnie nie wkurwiaj. Powiedziałem, że zabieram cię do siebie to to zrobię.
- Ale ja… - zaczęłam się bronić.
- Nie pierdol mi tutaj, że dasz sobie radę sama i jesteś taka odważna. Ja tego nie kupię. W Londynie na pewno nie poradzisz sobie sama. Trafisz do jakiegoś burdelu i bóg jeden wie co się z tobą stanie – zaciągnął się nikotynowym dymem, a ja zaczęłam analizować jego słowa. Wkurwiało mnie to, że miał racje. Nie chciałam mu tego przyznać, więc milczałam i patrzyłam na jego twarz – Co zabrakło argumentów? – spojrzał w moje oczy, a ja wsadziłam tylko papieros do ust – To dobrze, bo nie chcę się z tobą kłócić. Bądź gotowa za godzinę w recepcji, a ja muszę coś jeszcze załatwić – rzucił swojego peta zza barierkę i przysunął swoją twarz do mojej – A co do naszych dróg, to one się jeszcze na dobre nie zeszyły kochana, więc niech się nie rozchodzą tak szybko – szepnął. Czułam jego ciepły oddech na mojej skórze. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. On odsunął się i przygryzł swoją wargę. Obrócił się na pięcie i wszedł do środka zostawiając mnie samą. Zarzucił na siebie kurtkę i opuścił pokój. Gdy kończyłam palić usłyszałam jego głos z dołu. Miał zupełnie inny ton, niż przed chwilą.
- Czego?... Za jakąś godzinę… Może, zobaczę… Nie, nie jestem sam… Chuj cię to obchodzi – skończył rozmowę przez telefon i wsiadł do swojego czarnego samochodu. Odjechał w szybkim tempie i zniknął z mojego pola widzenia. Wróciłam zdezorientowana do środka. Przygotowałam sobie świeże ubrania i zaszyłam się w łazience. Kiedy zakończyłam podstawowe czynności, posprzątałam po nas z grubsza. Wzięłam do ręki torbę i opuściłam pokój. Gdy zeszłam na dół, w recepcji czekał już Zayn. Chłopak rozmawiał z recepcjonistką. Podeszłam do nich i położyłam klucze na blacie. Właściwie to je rzuciłam. Dwie pary oczu spojrzały na mnie w jednym czasie.
- O Isabella. Właśnie miałem po ciebie iść – uśmiechnął się lekko.
- Taa, właśnie widzę – mruknęłam tylko i ruszyłam w stronę wyjścia.
- Oj daj spokój. Co zazdrosna? – złapał moją dłoń – Chyba lubisz być w centrum uwagi mężczyzn, co?
- Nie – wyrwałam moją rękę z jego uścisku – Ja nienawidzę mężczyzn – powiedziałam pewnie i opuściłam motel.
- Jesteś lesbijką? – spytał wychodząc.
- Że co? Pojebało cię – zatrzymałam się i spojrzałam na niego wściekła.
- No co? – uniósł dłonie w obronnym geście – Wolałem się upewnić.
- Nie ważne – dodałam bez emocji i ruszyłam w stronę jego samochodu.
Mulat podążał za mną i czułam jego przenikający wzrok na swoim ciele.
- Możesz przestać patrzeć się na mój tyłek? – rzuciłam w jego stronę.
- Nie – zaprzeczył wyraźnie rozbawiony i otworzył mi drzwi swojego auta.
Zajęłam miejsce pasażera, a on zamknął mnie w środku. Czemu ja to robię? - powiedziałam sama do siebie. Zapakował mój bagaż do bagażnika i minutę później siedział już na fotelu kierowcy. Przeniósł swój wzrok na mnie i odpalił pojazd.
- Zayn, czemu to robisz? – spytałam.
- Ale, że co? – droczył się.
- No wszystko. Czemu mi pomagasz? – nie dałam za wygraną.
- Boże Isabella, nie możesz zrozumieć, że ktoś chce ci pomóc – spojrzał w moje oczy.
- W tym świecie nie ma nic za darmo – powiedziałam bez emocji, a on tylko głośno zaczerpnął powietrza.
- Coś w tym jest – zaczął się zastanawiać – Ja po prostu wiem jak w Londynie jest ciężko na początku.
- Nie wiem czemu, ale ciężko mi w to uwierzyć.
- O co ci kurwa znów chodzi?
- Nie znam cię. Nic o tobie nie wiem i mam ci tak bezpodstawnie zaufać i z tobą zamieszkać! - krzyczałam.
- Ja pierdole - zatrzymał samochód - Jakaś ty uparta!
- Mogę wysiąść jak chcesz - dodałam.
- Co chcesz wiedzieć? - spytał, co totalnie zbiło mnie z tropu.
- Czemu zostałeś ze mną w motelu? Czym się zajmujesz? Z kim gadałeś przez telefon? - zaczęłam wymieniać.
On wziął głęboki wdech.
- Zostałem, bo uznałem, że przyda ci się pomoc - już chciałam mu przerwać, ale mnie powstrzymał - Daj mi kurwa skończyć. Moja praca nie powinna cię interesować, a ten koleś z którym rozmawiałem to mój kumpel.
- Jak ty chcesz mi pomóc? – spuściłam wzrok.
- Oj przestań pieprzyć. Znajdziemy ci pracę i wtedy się pomyśli – stwierdził.
- Nad czym ty chcesz do chuja myśleć. Znajdę pracę i się od ciebie wyprowadzam - krzyknęłam oburzona.
- Jeszcze zobaczymy - dodał i skupił się na drodze. Doszło do mnie, że nie chce już o tym rozmawiać. Nie mogłam uwierzyć w jego arogancję. Miałam ochotę walnąć go w tą niewyparzoną, ładną buźkę, ale zacisnęłam tylko swoje dłonie w pięści. Spojrzałam przez okno i zaczęłam się nad wszystkim zastanawiać. Co miał na myśli mówiąc ‘znajdziemy’? Chodziło mu o mnie i o siebie, czy jeszcze kogoś? Ale też o jaką pracę mu chodziło? I o czym on chciał myśleć? Tyle pytań, a żadnej odpowiedzi. Wiedziałam, że pytanie go nic nie da. Był zbyt uparty i zawsze chciał postawić na swoim. Zostałam sama ze swoimi wątpliwościami.
Jak się okazało nasza podróż nie była długa. Po jakiś
dwudziestu minutach Mulat podjechał pod wieżowiec. Budynek miał może ze
dwadzieścia pięter. Zaparkował auto i z niego wysiadł. Czekałam aż chłopak
otworzy mi drzwi. Gdy to zrobił, stanęłam obok niego. Był ode mnie sporo
wyższy. Wypakował moją torbę. Zamknął samochód i ruszył przodem. Patrzyłam na
niego i zastanawiałam się co kryję się w jego głowie. On tylko się zaśmiał.
- Możesz przestać patrzeć na mój tyłek? – próbował naśladować mój głos. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Nie – powiedziałam zadziornie.
Zaszyliśmy się w środku budynku. Klatka była zwyczajna. Mulat zaprowadził mnie do windy i czekaliśmy aż przyjedzie. Minutę później drzwi się rozsunęły i weszliśmy do maszyny. Zayn wcisnął przycisk z numerem piętnaście i winda ruszyła. Czułam się nieco dziwnie, a krępująca cisza w ogóle nie pomagała. Chłopak przysunął swoją dłoń do mojej, ale ja zabrałam szybko swoją rękę by uniknąć jego dotyku. Mulat spojrzał na mnie i zaczął wpatrywać się we mnie przenikliwie.
- Co z czynszem? – spytałam.
- Ale że co? – spytał, a ja nie mogłam uwierzyć w jego głupotę. Podrapał się po głowie – Aaa! Umiesz gotować?
- To akurat tak i sprzątać też – dodałam.
- No widzisz. To ty się tym zajmiesz, a ja czynszem – podsumował, a winda widywała z siebie radosny dźwięk informujący o dotarciu na miejsce. Chłopak wskazał ręką wyjście i ruszyłam pierwsza. Zayn wyprzedził mnie i otworzył drzwi od swojego mieszkania.
- Zapraszam – powiedział dosyć spokojnie.
Od samego wejścia moim oczom rzuciła się biel ścian. Podłogi zaś były czarne. Musiał lubić kontrasty, bo meble też były w różnorakich kolorach. Całość była strasznie nowoczesna. Duży salon połączony z kuchnią. Dwa oddzielne pokoje i łazienka. Zayn zdjął ze mnie kurtkę i powiesił razem ze swoją na wieszaku. Czym on się kurwa zajmował?
- Chodź pokaże ci twój pokój – dodał i zaniósł moją torbę do jednego z pomieszczeń – Może nie jest to pięciogwiazdkowy hotel, ale zawsze coś – uśmiechnął się – rozgość się.
- Żartujesz sobie. Jak to nie jest hotel, to ja mieszkałam całe życie w burdelu - w czym niestety była część prawdy - Dziękuje – dodałam.
- Co ty tam powiedziałaś? – zaczął się droczyć. Pokazałam mu tylko język, a on wyszedł z pomieszczenia.
Podeszłam do wielkiego okna i otworzyłam je. Moje nozdrza wypełniły się świeżym powietrzem. Rzuciłam się na łóżko. Było wielkie i strasznie wygodne. Na mojej twarzy pojawił się zarys uśmiechu. Chwilową radość przerwały jednak moje myśli. Nie chciałam mieć długów u Zayna. Bałam się go, ale moja ciekawość kazała mi zostać. Wstałam i ruszyłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki. Nie wiem czemu, ale wcale nie byłam zaskoczona tym, że urządzenie było puste. Zaczęłam przeglądać szafki. Gdy znalazłam jakiś sok odetchnęłam z ulgą i wyjęłam też szklanki. Nalałam napoju z kartonu i upiłam łyk. Minutę później obok mnie znalazł się Zayn i też napił się z drugiej szklanki.
- Trzeba zrobić jakieś zakupy – stwierdził.
- Oj tak, twoja lodówka świeci pustkami.
- No to chodź, zajdziemy do Tesco – złapał moją rękę i wyszliśmy z mieszkania.
- Możesz przestać patrzeć na mój tyłek? – próbował naśladować mój głos. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Nie – powiedziałam zadziornie.
Zaszyliśmy się w środku budynku. Klatka była zwyczajna. Mulat zaprowadził mnie do windy i czekaliśmy aż przyjedzie. Minutę później drzwi się rozsunęły i weszliśmy do maszyny. Zayn wcisnął przycisk z numerem piętnaście i winda ruszyła. Czułam się nieco dziwnie, a krępująca cisza w ogóle nie pomagała. Chłopak przysunął swoją dłoń do mojej, ale ja zabrałam szybko swoją rękę by uniknąć jego dotyku. Mulat spojrzał na mnie i zaczął wpatrywać się we mnie przenikliwie.
- Co z czynszem? – spytałam.
- Ale że co? – spytał, a ja nie mogłam uwierzyć w jego głupotę. Podrapał się po głowie – Aaa! Umiesz gotować?
- To akurat tak i sprzątać też – dodałam.
- No widzisz. To ty się tym zajmiesz, a ja czynszem – podsumował, a winda widywała z siebie radosny dźwięk informujący o dotarciu na miejsce. Chłopak wskazał ręką wyjście i ruszyłam pierwsza. Zayn wyprzedził mnie i otworzył drzwi od swojego mieszkania.
- Zapraszam – powiedział dosyć spokojnie.
Od samego wejścia moim oczom rzuciła się biel ścian. Podłogi zaś były czarne. Musiał lubić kontrasty, bo meble też były w różnorakich kolorach. Całość była strasznie nowoczesna. Duży salon połączony z kuchnią. Dwa oddzielne pokoje i łazienka. Zayn zdjął ze mnie kurtkę i powiesił razem ze swoją na wieszaku. Czym on się kurwa zajmował?
- Chodź pokaże ci twój pokój – dodał i zaniósł moją torbę do jednego z pomieszczeń – Może nie jest to pięciogwiazdkowy hotel, ale zawsze coś – uśmiechnął się – rozgość się.
- Żartujesz sobie. Jak to nie jest hotel, to ja mieszkałam całe życie w burdelu - w czym niestety była część prawdy - Dziękuje – dodałam.
- Co ty tam powiedziałaś? – zaczął się droczyć. Pokazałam mu tylko język, a on wyszedł z pomieszczenia.
Podeszłam do wielkiego okna i otworzyłam je. Moje nozdrza wypełniły się świeżym powietrzem. Rzuciłam się na łóżko. Było wielkie i strasznie wygodne. Na mojej twarzy pojawił się zarys uśmiechu. Chwilową radość przerwały jednak moje myśli. Nie chciałam mieć długów u Zayna. Bałam się go, ale moja ciekawość kazała mi zostać. Wstałam i ruszyłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki. Nie wiem czemu, ale wcale nie byłam zaskoczona tym, że urządzenie było puste. Zaczęłam przeglądać szafki. Gdy znalazłam jakiś sok odetchnęłam z ulgą i wyjęłam też szklanki. Nalałam napoju z kartonu i upiłam łyk. Minutę później obok mnie znalazł się Zayn i też napił się z drugiej szklanki.
- Trzeba zrobić jakieś zakupy – stwierdził.
- Oj tak, twoja lodówka świeci pustkami.
- No to chodź, zajdziemy do Tesco – złapał moją rękę i wyszliśmy z mieszkania.
Z jego domu do Tesco było jakieś dziesięć minut drogi.
Wzięliśmy duży koszyk i ruszyliśmy na regały. Czułam się skrępowana, bo po raz
kolejny to nie ja płaciłam. Pierwszym przystankiem w sklepie okazał się
alkohol. Zayn włożył do koszyka dwie zgrzewki piwa i spojrzał na mnie wymownie.
- A ty coś chcesz? – spytał.
- Preferuję wódkę – powiedziałam.
- Serio? – zdziwił się – To interesujące.
- Niby czemu? – sięgnęłam po jedną z tańszych butelek czystego trunku.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, która mówi mi, że woli wódkę – uśmiechnął się i dołożył jeszcze dwie takie same butelki.
- W taki razie masz dziwnych znajomych – podsumowałam – Jak można fascynować się piwem? – przewróciłam oczami – Bekasz co minutę. Zgaga jak chuj. Co chwila odwiedzasz kibel i jeszcze ten kac na drugi dzień. Nic specjalnego.
- Oj taak. Głowa czasami nieźle napierdala – zgodził się ze mną – Ale wiesz jedna butelka piwa co jakiś czas nie zaszkodzi.
- Może i tak – mruknęłam i ruszyliśmy do innych regałów.
Zayn wrzucał różne przekąski, a ja owoce i warzywa.
- Co chcesz na kolacje? – spytałam.
- Nie wiem… Może zamówimy pizze?
- Ok. To kupmy coś jeszcze na śniadanie – dodałam i zapakowałam jajka, mąkę, makaron i trochę różnego rodzaju mięsa. Ruszyliśmy do kasy i Zayn zapłacił za zakupy.
Kiedy wróciliśmy do mieszkania, skierowałam się od razu do kuchni i rozpakowałam produkty. Mulat usiadł przed telewizorem i otworzył pierwszą puszkę piwa. Ja też postanowiłam się napić i zrobiłam sobie słabszego drinka. Usiadłam obok chłopaka i spojrzałam na telewizor. Leciał jakiś stary film akcji.
- A ty coś chcesz? – spytał.
- Preferuję wódkę – powiedziałam.
- Serio? – zdziwił się – To interesujące.
- Niby czemu? – sięgnęłam po jedną z tańszych butelek czystego trunku.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, która mówi mi, że woli wódkę – uśmiechnął się i dołożył jeszcze dwie takie same butelki.
- W taki razie masz dziwnych znajomych – podsumowałam – Jak można fascynować się piwem? – przewróciłam oczami – Bekasz co minutę. Zgaga jak chuj. Co chwila odwiedzasz kibel i jeszcze ten kac na drugi dzień. Nic specjalnego.
- Oj taak. Głowa czasami nieźle napierdala – zgodził się ze mną – Ale wiesz jedna butelka piwa co jakiś czas nie zaszkodzi.
- Może i tak – mruknęłam i ruszyliśmy do innych regałów.
Zayn wrzucał różne przekąski, a ja owoce i warzywa.
- Co chcesz na kolacje? – spytałam.
- Nie wiem… Może zamówimy pizze?
- Ok. To kupmy coś jeszcze na śniadanie – dodałam i zapakowałam jajka, mąkę, makaron i trochę różnego rodzaju mięsa. Ruszyliśmy do kasy i Zayn zapłacił za zakupy.
Kiedy wróciliśmy do mieszkania, skierowałam się od razu do kuchni i rozpakowałam produkty. Mulat usiadł przed telewizorem i otworzył pierwszą puszkę piwa. Ja też postanowiłam się napić i zrobiłam sobie słabszego drinka. Usiadłam obok chłopaka i spojrzałam na telewizor. Leciał jakiś stary film akcji.
- Naprawdę chcesz na to patrzeć? – spytałam zrezygnowana.
- A co chcesz oglądać? – podał mi pilota.
- Nie ma jakiegoś horroru, thriller’u czy może meczu.. – zaczęłam pstrykać po kanałach, a on obserwował moją twarz – Co mi się tak przyglądasz?
- Ładna jesteś – powiedział.
- Dobre masz te piwo, widzę, że już cię bierze – spojrzałam na niego.
- Dobra nieważne – syknął i napił się kolejnego łyka.
- A co chcesz oglądać? – podał mi pilota.
- Nie ma jakiegoś horroru, thriller’u czy może meczu.. – zaczęłam pstrykać po kanałach, a on obserwował moją twarz – Co mi się tak przyglądasz?
- Ładna jesteś – powiedział.
- Dobre masz te piwo, widzę, że już cię bierze – spojrzałam na niego.
- Dobra nieważne – syknął i napił się kolejnego łyka.