Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozdział 09.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rozdział 09.. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 9.

Cześć wracam z dziewiątką.
Strasznie się cieszę, że większość z Was przejęła się choć trochę moim monologiem i zostawiła komentarz pod ósemką. Cholernie Wam za to dziękuje.
Mam nadzieje, że to się nie zmieni i dalej będzie komentować. Nawet nie wiecie jak to motywuje do dalszego pisania.
Lots of Love <3
_______________________________________________________________________________

35 komentarzy = Nowy rozdział
_______________________________________________________________________________


Isabella's P.O.V.:
           Kiedy wreszcie opuściłam łazienkę, skierowałam się prosto do salonu. Zayn siedział na kanapie wpatrzony w ekran telewizora. Chwyciłam za stojący na stole karton z sokiem i napiłam się sporego łyka. Mulat wyłączył telewizor i wpatrywał się we mnie. Ignorując go usiadłam na fotelu i wzięłam do ręki jakąś starą gazetę. Udawałam zainteresowanie czasopismem i cały czas czułam palący na sobie wzrok Zayna. Zżerała mnie cholerna ciekawość na temat tego co wiedział
Po kilku minutach Malik wziął głęboki wdech, a ja skupiłam na nim swoją uwagę. Wyraz jego twarzy dał mi do zrozumienia, że nie będzie dłużej czekać. Zamknęłam szybkim ruchem gazetę i rzuciłam ją na stół. Spojrzałam na niego wymownie i czekałam aż coś powie. Miałam do niego tyle pytań, ale sama bałam się zacząć. Wpatrywałam się w niego, a on zerkał na mnie i bawił się przy tym swoją wargą. Nie mogłam oderwać wzroku od jego ułożonych w nieładzie włosów, kilkudniowego zarostu, brązowo-miodowych tęczówek i delikatnie zaczerwienionych warg. Chłonęłam ten widok i liczyłam, że nie zostanę ukarana. On przecież robił to samo. 'Tak, wmawiaj sobie'.
Wpatrywaliśmy się w siebie z dobre piętnaście minut i żadne nie chciało przerywać ciszy.
- Isabella.. - a jednak - Możesz przestać się na mnie patrzeć.
- Mogłabym - zrobiłam lekką pauzę - powiedzieć to samo - rzuciłam pewnie, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Skierowałam swój wzrok na własne dłonie i próbowałam ignorować jego obecność.
- Chyba coś cię gryzie - dodał, a ja ponownie spojrzałam mu w oczy.
- Tak jest parę spraw...
- Pytaj - rzucił, a ja byłam w szoku. Myślałam, że tylko on będzie zadawał pytania.
- A ile mam szans? - zaczęłam się droczyć. On zaśmiał się głośno.
- Masz pięć pytań. Potem ja.
- Ok. Więc.. Czemu się na mnie rzuciłeś w klubie?
- Bo miałem na ciebie ochotę - syknął i zagryzł wargę - Wciąż mam - dodał, a ja zignorowałam to co powiedział.
- Kim jest Clear? - spojrzałam w jego tęczówki. Był w kompletnym szoku. Przełknął głośno ślinę.
- To przeszłość - powiedział, starając się opanować.
- Pamiętaj, że ja będę odpowiadać na twoje pytania tak jak ty na moje - puściłam mu oko - A co powiesz o Louisie?
- To zamknięty rozdział Isabella.
- Odniosłam inne wrażenie - nie ustępowałam.
- Isabella możemy przestać rozmawiać o mojej przeszłości? - spojrzał na mnie wymownie.
- Tylko jeśli ty zostawisz moją w spokoju - rzuciłam, a on głośno odetchnął.
- Nie mogę ci tego obiecać - szepnął.
- No to odpowiedź na moje pytania.
- Louis to mój dawny przyjaciel, ale teraz nie dogadujemy się tak jak dawniej.
- Zauważyłam.
- No właśnie, wszystko się zmieniło.
- Przyczyną była Clear?
- Powiedzmy - spuścił wzrok.
- A gdzie ona teraz jest?
- Nie żyje... - zamknął swoje powieki i wziął głęboki wdech. 'Jak to nie żyje?' Wiedziałam, że tak będzie. Zadam mu jakieś pytania, a w mojej głowie pojawią się setki innych - Ale nie ważne - przerwał moje rozmyślanie - Teraz moja kolej - dodał, a moje ciało przeszedł dreszcz - Czemu uciekłaś z domu?
- Bo tak - spojrzałam w jego oczy i zauważyłam irytację. 'On mógł to ja też'. Wstałam z fotela i skierowałam się na balkon. Wyjęłam z kieszeni spodni paczkę fajek i zapaliłam papierosa. Nikotyna rozeszła się po moich żyłach. Oparłam się tyłkiem o barierkę i obserwowałam Zayna przez okno. Przeczesał rękoma swoje włosy i po chwili stał obok mnie. Wsadził fajkę do ust i oparł swoje ręce po obu stronach moich ramion. Nasze twarze były tylko kilka centymetrów od siebie. Spojrzałam prosto w jego tęczówki. Skończyłam palić papierosa i wyrzuciłam peta za barierkę. On zrobił to samo i znów spojrzał w moje oczy. Przejechał palcem po moim ramieniu, co wywołało dreszcz na mojej skórze. Lekko się uśmiechnął i przejechał dłonią po całej długości mojej szyi. Złapał mój podbródek w dwa palce i musnął moje wargi. Odwróciłam twarz i spuściłam wzrok. Zirytowało go to. Złapał moją twarz w dłonie i tym razem bardziej brutalnie naparł na moje wargi. Stawał się coraz bardziej zaborczy i czekał aż odwzajemnię jego gest. Ja nie zamierzałam tego robić. Kiedy zagryzł moją dolną wargę i lekko pociągnął, odsunął się ode mnie i oddychał głęboko. Zsunął swoją dłoń na mój tyłek i lekko ścisnął jeden z moich pośladków. Nie wytrzymałam i walnęłam go w twarz. Ponownie na mnie spojrzał tym razem pełen złości. Zrzuciłam jego ręce z mojego ciała i ruszyłam do środka. Chłopak pociągnął mnie za nadgarstek i mocno przysunął do swojego ciała.
- Zostaw mnie.. - syknęłam.
- Mam jeszcze parę pytań - szepnął mi do ucha i poprawił kosmyk moich włosów. Spojrzałam na jego twarz pełna irytacji i czekałam, aż w końcu je zada - Czemu jesteś taka niecierpliwa? - uśmiechnął się zadziornie.
- Bo mnie wkurwiasz - powiedziałam przez zaciśnięte zęby, a on zaczął się śmiać.
- Mógłbym powiedzieć to samo.. - syknął i mocniej objął mnie w tali.
- Puść mnie, bo nic ci nie powiem - zaczęłam się wiercić w jego ucisku. To spowodowało, że jeszcze mocniej przycisnął mnie do swojego ciała. Znów złączył nasze usta, a ja stałam w osłupieniu. Kiedy wreszcie się ode mnie odkleił, ścisnął moje pośladki i momentalnie zastygł. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale po chwili sięgnął do tylnej kieszeni moich spodni i wyciągnął znalezioną przeze mnie fotografię.
- Skąd to masz? - syknął wkurwiony.
- To już nie można mieć zdjęcia ojczyma przy sobie - próbowałam grać niewiniątko.
- Raczej wątpię żebyś zanim tęskniła
- A skąd wiesz? - zaczęłam się z nim kłócić, a ton mojego głosu stawał się coraz wyższy.
- Mam swoje źródła - szepnął, a ja walnęłam go prosto w twarz.
- Jesteś pojebany! - krzyknęłam i zaczęłam uciekać. Wbiegłam do swojego pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Dziękowałam Bogu, że zamontował w nich zamek i opadłam na ziemię. Usłyszałam jak podszedł do mojej drewnianej zasłony i chyba się zatrzymał. Po chwili podskoczyłam wystraszona, bo zaczął walić w nie z całej siły.
- Otwórz te drzwi! - słyszałam jego przytłumiony krzyk.
- Pierdol się - szepnęłam i wskoczyłam na łóżko. Przykryłam się kołdrą i udawałam, że go nie słyszę.

Liam's P.O.V.:
          Dochodziła trzecia w nocy, a ja mimo zmęczenia nie mogłem zasnąć. Bawiłem się włosami Mathilde, która spała we mnie wtulona. Martwiłem się o Lou.. Bałem się tego co mogło mu przyjść do głowy, ale chyba bardziej wizji jego pomysłu. Przytuliłem mają dziewczynę mocniej do siebie i pocałowałem czubek jej głowy. Ona lekko mruknęła i oparła swoją brodę o moją klatkę piersiową. Otworzyła swoje powieki i wpatrywała się we mnie przez chwilę.
- Co jest? - szepnęła.
- Nic.. Nie mogę zasnąć - zacząłem tłumaczyć.
- Przecież widzę - spojrzała na mnie jak na idiotę - Mów.
- Chodzi o Louisa.. Martwię się i najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mogę ci powiedzieć czemu.. Obiecałem mu - spuściłem wzrok. Ona złapała mój podbródek i ponownie spojrzała w moje oczy.
- To ma coś wspólnego z Isabellą? - spytała, a ja kiwnąłem głową - Zaynem? - powtórzyłem gest - I Clear? - bardziej stwierdziła, a ja tylko przymknąłem oczy. Musnęła delikatnie moje wargi - Powiesz mi jak uznasz to za stosowne. Poczekam - złapała moją dłoń i zaczęła bawić się moimi palcami.
- Kocham cię - pocałowałem ją w czoło.
- Ja ciebie też - uśmiechnęła się - A teraz wstawaj, bo trzeba jechać do tego idioty i zobaczyć co się z nim dzieje - podniosła się z łóżka i pociągnęła mnie za ręce - Choć mogę założyć się o dychę, że zdycha gdzieś w mieszkaniu na kacu - zaśmiała się, a ja razem z nią.
Chwyciłem swoje porozrzucane ubrania i założyłem je sprawnie. Poszedłem do łazienki i obmyłem twarz. Poprawiłem trochę swoje włosy i umyłem zęby. Zszedłem do kuchni i zaparzyłem nam kawy. Kiedy Tilly zeszła gotowa, wypiliśmy po kubku ciepłego napoju. Dziewczyna miała na sobie ciemne rurki i brązową tunikę. Swoje loki jak zawsze związała w koka.
- Co mi się tak przyglądasz? - szturchnęła mnie łokciem w bok.
- Podziwiam - pocałowałem czubek jej głowy i opuściliśmy mieszkanie.
Gdy podjechaliśmy pod jego blok, odetchnąłem z ulgą. Jego samochód stał spokojnie na parkingu, a w oknie paliło się światło. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do klatki. Mieszkanie Louisa jak zawsze było otwarte, więc bez problemu znaleźliśmy się w środku. Rozejrzałem się po mieszkaniu. Kiedy zobaczyłem leżącego Louisa na balkonie z pustą butelką po wódce w ręku, spojrzałem na Mathilde. Ona tylko głęboko westchnęła i skierowała się do kuchni. Podszedłem do przyjaciela i wziąłem go na ręce. Położyłem go na kanapie i przykryłem kocem.
- Clear... - usłyszałem szept z jego ust.
- Nie. Liam - powiedziałem, a chłopak otworzył oczy. Jego zazwyczaj błękitne tęczówki były całe zaczerwienione. Sam nie wiedziałem czy od nie przespanej nocy, czy może od płaczu - Śpij stary pogadamy potem - dodałem i zrezygnowany skierowałem się do kuchni.'On musi przestać pić!'